W Związku Radzieckim jedną z charakterystycznych cech polityki kulturalnej wobec kompozytorów narodowości nierosyjskich było wspieranie tych, którzy tworzyli muzykę zgodną z doktryną socrealistyczną, według sztampowego neoromantycznego schematu, nierzadko z rozwiązaniami wręcz ukradzionymi Szostakowiczowi. Tak kształtowała się “szkoła radziecka”, monumentalna i patetyczna, z nieodzownymi odniesieniami do chwalebnych kart historii ZSRR. Zdarzali się jednak twórcy otwarcie kontestujący narzucany model estetyczny, którzy sięgali do autentycznego folkloru bądź do muzyki religijnej. Nie było to mile widziane – często konsekwencją była anatema (Galina Ustwolska) albo “zamilczenie na śmierć” (Ałemdar Karamanow). Niektórym artystom udawało się znaleźć oryginalne wyjście z sytuacji i ciasny gorset socrealizmu nie był w stanie skrępować ich twórczych dążeń. Do takich – poza Alfredem Schnittke i Giją Kanczelim – należał Awet Terterian, kompozytor narodowości ormiańskiej, twórca niezwykły, outsider…”